Owocowe zapachy potrafią pobudzić każdego. Fajnie, jeżeli możemy je znaleźć w żelach pod prysznic, szamponach, czy perfumach, a jeszcze lepiej, gdy znajdziemy je w antyperspirantach. Wiem, ze nie każda z Was jest miłośniczką słodkich, owocowych zapachów, ale postanowiłam przedstawić Wam dezodorant, który może Was zainteresować.
Emoji #fruitylollipop
Zapach truskawki i arbuza, w 100% wegański, bez olejów mineralnych, sylikony ani soli aluminium. Wolny od wszystkich substancji, które powszechnie są uznawane za szkodliwe i rakotwórcze.
Co jest zaskakujące, jak na dezodorant w sprayu, ma tylko 5 składników:
Jego przeznaczeniem jest stosowanie tylko na skórę pod pachami, z odległości 15 cm. Producent gwarantuje 24 godzinną ochronę, szkoda, ze nie napisał przed czym (tak wiem, lubię się czepiać).
Dezodorant ma 150 ml, do kupienia w Rossmannie za 9,99zł. Atomizer daje szeroki podmuch produktu, miękko się go naciska, a „wypsikany” produkt szybko się wchłania.
Trzeba pamiętać, żeby nie aplikować go na podrażnioną lub uszkodzoną skórę, ponieważ zawiera alkohol. Co do działania, nie jest nigdzie napisane, ze jest to antyperspirant, dlatego nie mogę od niego wymagać, że będzie chronił przed potem, czy nieprzyjemnym zapachem. Zatem, co producent miał na myśli pisząc „24-godzinna ochrona”? Nie wiem, bo na pewno nie przed tym, przed czym chroni antyperspirant.
Dezodorant po rozpyleniu jest dosyć duszący, jak nie ma włączonego wiatraka albo nie jest zrobiony przeciąg w pokoju, to po aplikacji lepiej uciekać, bo nie da się oddychać. Plus jest taki, że po nałożeniu antyperspirantu bezzapachowego można sobie popsikać paszki takim dezodorantem i dodać trochę owocowych rytmów do swojej ochrony. A uwierzcie, zaaplikowany w ten sposób jest wyczuwalny ponad pół dnia.
Może służyć jako odświeżenie w gorące dni, ale na pewno nie jako zabezpieczenie przed potem. Bardzo duży plus dla niego za skład i zapach, ale ja raczej więcej po niego nie sięgnę. Jednak uważam, że jest warty wypróbowania i nie żałuję, że się u mnie znalazł. Pierwszy raz miałam styczność z dezodorantem w spreju o tak krótkim składzie, bez aluminium, ale jednak pozostanę wierna kulkom i sztyftom, bez alkoholu i zapewniającym ochronę przed nieprzyjemnościami, jakimi obdarowują nas gruczoły potowe.
Lubicie dezodoranty w sprayu, czy wolicie kulki i sztyfty? A może znacie ten produkt? I miałyście okazję go stosować? Jak się u Was sprawdzał?
Czekam na Wasze komentarze!
Pozdrawiam♥
Paulina
Zdecydowanie wolę kulki i sztyfty
a ja lubię słodkie owocowe zapachy zwłaszcza w taką pogodę, jak mamy ostatnio:)
Ja wolę w kulce używać bo są bezpieczniejsze i nie niszczą tak bardzo środowiska. Zaciekawiło mnie połączenie zapachowe, dla mnie może by było nieco za słodkie ale co jak co taki duet to idealny na wakacje
Szkoda, że jest taki duszący 🙂