Kobiety, za czasów Kleopatry, stosowały naturalne metody by opóźniać procesy starzenia się skóry. Jednym z ich była kąpiele w mleku kozim, o czym pisałam →tutaj←, ale prócz tego typu rytuału, zażywały również kąpieli w winie, stosowały maski owocowe, unikały słońca. Wszystko to połączone sprawiało, że ich skóra pozostawała gładka, zdrowa i promienna. O wpływie promieniowania UV na skórę pisałam →tutaj←, a dzisiaj chciałabym się skupić na czarodziejskim składniku jaki znajdziemy w mleku, winie i owocach.
Temat zapowiadał się relaksująco, ale jak mnie znacie, tak zapewne wiecie, że zaraz rzucę skomplikowane hasło. I oto ono:
♠ALFAHYDROKSYKWASY (AHA)♠
I już teraz wiecie o czym mowa. W winie, w owocach, a także w mleku znajdują się naturalne kwasy, które mają ogromny wpływ na kondycję skóry.
Do kwasów AHA zaliczamy kwas glikolowy, pirogronowy i mlekowy. Mają właściwości delikatnie złuszczające. Usuwają martwy naskórek przy minimalnym, praktyczni nie odczuwalnym podrażnieniu.
Działanie kwasów AHA jest uzależnione od ich stężenia. Takie stężenie jakie proponują nam firmy kosmetyczne w drogeryjnych kremach, jest tak niskie, że na efekt trzeba czekać ponad miesiąc codziennego stosowania, a przy grubszej budowie skóry można w ogóle nie zauważyć różnicy. Najbardziej efektowne są zabiegi w salonach kosmetycznych, gdzie stężenie kwasu jest dużo wyższe, a cera już po pierwszym zabiegu jest odczuwalnie gładsza i wygląda zdrowiej.
♠Alfahydroksykwasy są stosowane w:
→Leczeniu zrogowaceń
→Leczeniu trądziku
→Leczeniu brodawek
→Wyrównywaniu kolorytu skóry
→Wygładzaniu płytkich zmarszczek
→Leczeniu przesuszającej się skory
♠Jak zaobserwować, czy kwas działa?
Oczywiście musimy obserwować zachowanie skóry. Na początku poczujemy, że skóra się napręża. Później naskórek zacznie się delikatnie łuszczyć, a twarz będzie zdrowo zarumieniona i gładka w dotyku. Jeżeli jednak zaobserwujemy czerwone plamy na skórze, natychmiast musimy przerwać stosowanie. Podczas całej kuracji tego typu kwasami, nie możemy zapomnieć o nawilżeniu. Dzięki temu naskórek będzie szybciej się łuszczył, a my prędzej dostrzeżemy efekty. Nie wolno robić żadnych peelingów mechanicznych, enzymatycznych, nic, skóra musi swoim tempem zejść. W innym przypadku możemy nabawić się dużych podrażnień.
♠W domowym zaciszu…
Zabiegi z kwasami można wykonać w domu, przy pomocy kosmetyków profesjonalnych. Ja oczywiście proponuję najpierw poradzić się kosmetyczki, kosmetologa, czy może nam coś zaproponować.
Jeżeli jednak wolicie coś bardziej naturalnego, to idealnie w tej roli sprawdza się sok z cytryny, sok z pomarańczy, maseczki z banana, maseczki z jabłka, okłady z mleka koziego. Sporo przepisów podałam przy wpisie o kozim mleku →TUTAJ←
No i to by było na tyle. Na koniec dorzucam mój autorski przepis na maseczkę:
Potrzebujesz:
→1 jajko
→Ćwiartkę cytryny z miąższem, ale bez skóry
→Ćwiartkę jabłka, podgrzanego, bez skóry
→Łyżeczkę miodu
→Łyżeczkę siemienia lnianego
Przygotowanie:
Ćwiartkę ciepłego jabłka rozgniatamy widelcem na papkę, mieszamy z miąższem z cytryny i rozgniatamy aż się połączą. Wbijamy żółtko z jajka, dodajemy łyżeczkę miodu i siemię lniane, następnie mieszamy aż wszystko stworzy jednolitą masę. Ubijamy białko na sztywno i dodajemy powoli mieszając do naszej masy. Gdy wszystko razem się połączy nakładamy na twarz i po 15-20 minutach zmywamy.
Efekt? Gładka, promienna, oczyszczona i naprężona skóra 🙂
Pozdrawiam!
Może uda mi się przezwyciężyć lenistwo i zrobię sobie maseczkę 🙂 Póki co stawiam na gotowe produkty. Bardzo polubiłam serum LIQ CG z 7% kwasem glikolowym. Daje szybkie i zauważalne efekty, stosuję go co drugi dzień i jestem bardzo zadowolona 🙂
Z chęcią skorzystam z Twojego przepisu na maseczkę. Sama z kwasami miałam już do czynienia, ale raczej wybierałam te delikatne.
Być może kiedyś jeszcze się skuszę.
Pozdrawiam cieplutko 🙂
Wyczuwam że ta maseczka mogłaby mi przypaść do gustu ^^ tak w sumie 😀
A muszę coś zrobić ze swoją twarzą, więc w sumie czemu nie 😀 może kiedyś znajde chwilę by to zrobić ^^