Żel z peelingiem? Peeling? Żel? A może coś dokładniej nie określonego? Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kosmetyku firmy Lirene. Jak wiecie, firmę lubię, ciągle daje jej szanse, ale te kosmetyki w większości się u mnie nie sprawdzają, a nawet czasem robią krzywdę mojej cerze. Jak było tym razem? Zapraszam do czytania dalej.
Seria Lirene Dermoprogram Algae Pure Technology jest chyba jedną z nowszych, ulepszonych serii. Jej super działanie opiera się na dołączonych do składu algach morskich, które są znane ze swoich właściwości nawilżających, oczyszczających i ujędrniających. Takie też działanie zostało przypisane do tych produktów. Czy słusznie….
*Żel Peelingujący do mycia twarzy z morską algą*
Wybrałam zieloną wersję do cery normalnej, mieszanej i tłustej.
*Opis producenta*
*Skład*
*Konsystencja i zapach*
Konsystencja żelowa z dużą ilością drobinek- mniejszych białych i większych morskich. Łatwo się rozprowadza, ale praktycznie w ogóle się nie pieni. Zapach, jak to w kosmetykach Lirene, jest za mocny, wręcz duszący. Kojarzy mi się z takimi starymi perfumami, których używała moja babcia jak byłam mała. Przywoziła je z Niemiec… Straszny, sztuczny, chemiczny zapach.
*Opakowanie*
Tuba z miękkiego plastiku zakończona średniej wielkości otworem zamykanym na tradycyjną klapkę. Produkt wydostaje się bez problemu, nie zapycha dziurki, nawet nie osadza się wokół niej. Miękki plastik, z którego jest zrobiona tubka pozwala na bezproblemowe wyciśnięcie z niej ostatnich kropel produktu:) Pojemność 150 ml.
*Moja opinia*
Skąd te pytania na początku wpisu. A no właśnie stąd, że niby to jest żel z peelingiem, ale jako żel jest słaby i jako peeling nie powala na kolana. Po pierwsze, gwarant producenta „precyzyjny demakijaż”, już jest kłamstwem, ponieważ w ogóle nie zmywa podkładu z twarzy. Po drugie, wada kosmetyków Lirene, wysusza, powoduje uczucie ściągniętej skóry. Po trzecie wywołuje lekkie podrażnienia skóry, trochę pomiędzy pieczeniem a szczypaniem. Tyle negatywów. Z pozytywnych rzeczy mogę powiedzieć, że zawarty w nim drobny piasek i kulki peelingujące fajnie masują skórę twarzy, szkoda, że jej nie oczyszczają. Jest to też produkt wydajny, chociaż nie wiem, czy w tym przypadku to należy do zalet. Cena to ok. 15zł, także do najtańszych nie należy. U mnie na pewno więcej się nie pojawi, więc mogę podsumować, że nie polecam.
Miałyście ten żel? A może próbowałyście innych kosmetyków z tej serii Algea Pure Technology? Jeżeli tak, to podzielcie się swoją opinią na ich temat!
Pozdrawiam!
Ja bym go chętnie spróbowała w sumie czemu nie:)
ja teraz używam żel Yasumi 😛
Nie pokuszę się na niego na pewno. Nie przekonał mnie do siebie. A miałam kosmetyk tego typu z Isany i był dużo lepszy 🙂
Chyba się nie skuszę.
Nie wiem gdzie mi wcina te wszystkie komentarze.
Już trzeci raz próbuję dodać.
Nie piszę się na ten produkt. Dyskwalifikuje go ten zapach duszący. Pozdrawiam cieplutko 🙂 Miłego wieczoru 🙂
Już mam nadzieję, że będzie dobrze z tymi komentarzami 🙂 jak nie, to już chyba nie znajdę rozwiązania. Pozdrawiam!
Z Lirene bywa różnie – jedne kosmetyki tej firmy świetnie się u mnie sprawdzają, inne mniej. Ciekawa jestem czy ten produkt przypadłby mi do gustu. Chyba ten mocny zapach by mi przeszkadzał. Ostatnio bardzo irytują mnie w kosmetykach takie narzucające się wonie. Koniec końców chyba się nie zdecyduję.
Pozdrawiam cieplutko 🙂 Miłego wieczoru 🙂