Cześć! Wracam do Was z recenzją. Dzisiaj na stół wyciągam krem na noc o bardzo obiecującej nazwie Niszcz pryszcz. Jeżeli chcecie się dowiedzieć o nim czegoś więcej, zapraszam do czytania dalej:)
NISZCZ PRYSZCZ Kosmetyki DLA
Informacje od producenta
Działanie i sposób użycia
Skład
Infusion of Achillea Millefolium(ekstrakt z krwawnika pospolitego), Decoctum Salix Alba Bark(świeży odwar z wierzby), Cetearyl Alcohol, Borago Officinalis Seed Oil (olej z ogórecznika), Isopropyl Isostearate, Glycerin, Simmondsia Chinensis Oil (olej jojoba), Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Ceteareth-18, Butyrospermum Parkii Butter (tłuszcz z owoców drzewa masłowego), Allantoin, Panthenol, Lactic Acid (kwas propionowy z grupy AHA), Benzyl Alcohol, Benzoic Acid (konserwant), Dehydroacetic Acid (konserwant), Parfum, Citronelool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Linalool
Opakowanie
Białe, wykonane z twardego plastiku zakończone pompką. Wizualnie przypomina opakowanie podkładu. Nie widać ile produktu jest w środku, ale pompka ładnie pracuje i łatwo wydobywa się produkt.
Konsystencja i zapach
Kolor ma brzoskwiniowy, jest gęsty, tłusty, ale matujący. Pachnie strasznie mocno i nie zbyt przyjemnie. O ile kolor i wygląd kremu jest wynikiem naturalnych składników, to jeżeli chodzi o zapach… trochę za dużo perfum producent dodał…
Moja opinia
Krem kupimy za ok. 27zł w Rossmanie. W składzie, jak zapewne zauważyliście, zaznaczyłam składniki aktywne naturalne (zielone) i konserwanty również naturalne (czerwone). Jest sporo wierzby i krwawnika, tak jak producent obiecuje, więc pod tym względem nie można nic zarzucić.
Aplikacja produktu jest przyjemna. gładko się rozprowadza, tworząc tłustą, ale matową powłokę. Ten tłusty efekt na szczęście szybko znika, z momentem wchłonięcia się produktu.
Działanie już nie jest takie cudowne, jak zapewnia producent. Chociaż na opakowaniu widać wyraźnie “udrażnia ujścia mieszków włosowych, przez co w efekcie zmniejsza ryzyko powstawania zaskórników“. Wszystko ładnie-pięknie, ale w składzie ma zapychacze (zaznaczone na pomarańczowo), które powodują powstawanie zaskórników, takie jak , wymienione dumnie D-pantenol (panthenol) i , a dodatkowo jeden z koserwantów oraz będący emolientem tłustym. Niestety jest to widoczne i odbija się na skórze… Na początku nic nie zauważyłam negatywnego, ale po pewnym czasie regularnego stosowania na mojej skórze zaczęły się pojawiać krostki. Podskórne krostki, których tak nienawidzę, i które ciężko wygoić. Jak już to zobaczyłam, to od razu przestałam go używać na całą twarz. Rozpoczęłam stosowanie punktowe, tylko na problematyczne miejsca. W moim przypadku jest to strefa T.
W tym przypadku również się nie sprawdził. Jak po kwasach stosowanych przez zimę, pięknie sobie wygoiłam buzie, tak ten krem wszystko popsuł. Zaczął się “wysyp”. Pomyślałam “ok, może oczyszcza się skóra, przeczekam”. A tu jeszcze gorzej, nic się nie goi, a powstaje na nosie coraz więcej wągrów, na brodzie ogromna ilość pryszczy, a na czole masa tych okropnych podskórnych krostek. Powiem szczerze, że mnie to trochę załamało. Stoczyłam walkę, żeby wygoić buzię, a ten krem spowodował, że musiałam zacząć wszystko od początku.
Już minął miesiąc od kiedy nie stosuje tego kremu, a buzie smaruję 10% Benzacne. W końcu cera zaczyna dobrze wyglądać. większość zmian już się wygoiła i te okropne krostki już w większości poznikały. Jak bym miała powiedzieć, czy Wam polecam ten produkt, to od razu bym zaprzeczyła, a wręcz odciągała Was od zamiaru kupienia go. Ale wiem, że każda cera inaczej reaguje na różne preparaty. Ja muszę uważać, bo niektóre po prostu mnie podrażniają i wywołują reakcje alergiczne. Może w tym przypadku tak było. A może próbuję na siłę bronić tego kremu?
Myślę, że trochę Wam przybliżyłam ten produkt. Chętnie przeczytam Wasze wnioski, a może własne opinie na jego temat po stosowaniu. Czekam na Wasze wypowiedzi!
Pozdrawiam!
Paulina
Ale lipa! Nawet nie nazwę po imieniu dodawanie takich składników do produktu, który ma wspomagać walkę z niedoskonałościami…
Uf, całe szczęście, że pryszczy mam mniej niż kiedyś 🙂
cóż, zapowiadał się obiecująco, a tu kolejny bubel… dla mnie trochę to nie do pomyślenia, zeby do takiego kremu dodawać zapychaczy. 😛
Też uważam, że to chore… nie powinno być zapychaczy w kremach na niedoskonałości.
Ja pokieruję się Twoją opinią na temat tego kremu i będę go omijać szerokim łukiem. Niestety moja cera ma również tendencję do zapychania i powstawania podskórnych niedoskonałości. Wolę więc nie ryzykować tym bardziej, że podobnie do Ciebie wyleczyłam w zimie cerę kwasami i nie chciałabym teraz zafundować jej takiego szoku i od nowa rozpoczynać swoją walkę z nieproszonymi gośćmi.
Dokładnie, niby ma niszczyć niedoskonałości, a robi coś zupełnie innego.
Nie sądziłam, że D-pantenol (panthenol) może działać tak niekorzystnie.
Ostatnio zastanawiałam się, co może mnie tak zapychać, chyba mam już odpowiedź: tonik własnie z tym składnikiem!
Bardzo mnie zawiódł, po pokładałam w nim duże nadzieje… Niestety, jeżeli ma się cerę skłonną do powstawania “nieprzyjaciół”, to trzeba uważać niektóre składniki.
Teraz jest trudniej wrócić do normalności, ponieważ nie mogę wrócić do kwasów ze względu na słońce. Jeszcze trochę walki przede mną :/
A zapowiadał sie tak obiecująco… Niestety mam problem z zaskórnikami. Ciagle prowadze z nimi wojne.
Nazwa potrafi zmylić… myślałam, że skoro ma takie naturalne składniki, to będzie fajny… Ale niestety…
Mnie jakoś nie przekonuje 😛
Myślę, że po mojej recenzji niewiele osób będzie do niego przekonanych.
Bałabym się go używać muszę powiedzieć, bo wysyp to najgorsze co może być ;/
To prawda… a potem męczarnia żeby to … …. ….. wygoić :/