Hej Kochane!
Dzisiaj mam przyjemność przedstawić Wam produkt firmy Joanna o Tradycyjnej recepturze, z miodem i proteinami mlecznymi. Tadam…
Jest to szampon do włosów suchych i zniszczonych. Brzmi ładnie i wygląda ładnie. Plaster miodu i kropla mleka na przodzie buteleczki sprawiają, że od razu kojarzy się on z produktem naturalnym. Czy tak jest rzeczywiście? Czy spełnia swoje nawilżająco-regenerujące zadanie? Odpowiedź na to znajdziecie czytając ciąg dalszy recenzji:)
Od producenta
Początek brzmi obiecująco. Skoro tradycyjna receptura, to na pewno będą to składniki pochodzenia naturalnego i oczywiście dobrze działające. Producent też zaznacza, że przy regularnym stosowaniu osiągniemy efekty, jakie nam zapewnił, wiec po raz kolejny można sądzić, że produkt jest oparty na naturalnych składnikach. Ze swojego doświadczenia, a stosowałam ten produkt ponad miesiąc przy codziennym myciu włosów, mogę szczerze powiedzieć, że faktycznie włosy są w lepszym stanie. Mają więcej blasku, są nawilżone i odżywione. A co najważniejsze skóra głowy po nim nie swędzi. Zadowolona, że obietnice producenta się sprawdziły postanowiłam na dłużej zaprzyjaźnić się z tym szamponem.
Opakowanie
Buteleczka pojemności 300 ml w praktycznym kształcie klepsydry. Zwężenia po bokach pomagają utrzymać butelkę pod prysznicem, nawet śliskimi rękami. Kolor buteleczki jest, jak widać na zdjęciu, karmelowy z nugatowym zamknięciem. Ależ smaczne kolory. Dodać do tego jeszcze te plastry miodu i krople mleka z etykietki i po prostu tylko zjeść. No, ale wracając do tematu. Buteleczka bardzo szybko się brudzi w czasie kąpieli. Za każdym razem po użyciu ją spłukuję, ale plamy nadal są. Nie lubię takiego czegoś, bo zawsze staram się zachować wszystko pod prysznicem w idealnym stanie.
Zamykana jest na, najpraktyczniejszy w przypadku szamponów, tzw. klik. Szczelnie chroni szampon przed wodą, a wyprofilowane zamknięcie ułatwia otwarcie produktu. Dodatkowo zrobione jest z chropowatego plastiku, który nie daje możliwości poślizgu. Otwór w do wydobywania produktu jest dość spory. Przy mocnym naciśnięciu butelki można przesadzić z ilością szamponu.
Konsystencja
Bezbarwny, rzadki żel o zapachu mleka z miodem i odrobiną cytryny. Niewielka ilość starcza na całe włosy, ponieważ produkt mocno się pieni. Piana jest gładka i otulająca zapachem całą łazienkę, szkoda tylko, że zapach na włosach utrzymuje się do momentu ich wytarcia…
Skład
AQUA (woda), SODIUM LAURETH SULFATE (substancja pieniąca), COCAMIDOPROPYL BETAINE(substancja oczyszczająca), SODIUM CHLORIDE(substancja regulująca lepkość), GLYCERETH-2 COCOATE(kwas tłuszczowy pochodzący z orzecha kokosowego), COCAMIDOPROPYLAMINE OXIDE (substancja oczyszczająca), POLYQUATERNIUM-7 (substancja antystatyczna), PANTHENOL(substancja odżywiająca włosy), MEL EXTRACT (wyciąg otrzymywany z miodu, substancja nawilżajaca), HYDROLYZED MILK PROTEIN (hydrolizaty protein mleka, substancja odżywiająca), PROPYLENE GLYCOL (substancja odżywiająca skórę), DISODIUM EDTA (substancja chelatująca), CITRIC ACID (kwas AHA), PARFUM (perfumy), DMDM HYDANTOIN (naturalny konserwant), METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE(naturalny konserwant) , METHYLISOTHIAZOLINONE (naturalny konserwant).
Specjalnie przeanalizowałam skład tego szamponu. Chciałam Wam pokazać ile w tej “tradycyjnej recepturze” znajdziemy protein mleka i miodu… Szczerze powiem, że jestem zawiedziona, bo naprawdę miałam nadzieję, że jest to produkt w miarę naturalny. No i tak na żółto widzimy, że zawiera SLS. Niby nie jest szkodliwe, ale trochę nie nadaje się do szamponu regenerującego. Na zielono, na 9 i 10 miejscu na liście składników, znajduje się ten rzucający się w oczy napis na przodzie butelki- “Miód i proteiny mleczne”. Hm… trochę mało tego… No i piękna czerwień- konserwanty. Niby naturalne, ale zawsze konserwanty i dlaczego aż 3. Jakby był jeden, to bym zrozumiała, bo produkt zawiera naturalne składniki, to trzeba chronić go przed rozwojem bakterii, ale 3? Każdy konserwant działa na włosy wysuszająco, a szampon przecież jest do włosów suchych…
Coś ode mnie
Chociaż na marudziłam się przy składzie i szok jaki przeżyłam analizując go, nie zdecyduje o tym, że produkt określę jako bubel. Działa na włosy naprawdę dobrze, są miękkie i gładkie w dotyku, nie obciążone, nie elektryzują się. Tego wymagam od szamponów. No i nie podrażnia mojej głupiej, wrażliwej skóry głowy, a co jeszcze ciekawsze łagodzi podrażnienia po innych produktach. Nie wiem, co o nim myśleć. Jeżeli nie patrzycie na skład, tylko na działanie produktu, to Wam go polecam, a jeżeli szukacie czegoś bez SLS, to na pewno nie jest to szampon dla Was, mimo, że Wasze włosy mogłyby go polubić 🙂
Ja chyba jednak się z nim zaprzyjaźnię, mimo, że zawartość krzyczącego z etykietki miodu jest w nim malusio.
Miałyście już styczność z tym szamponem? Jakie są Wasze opinie na jego temat? Chętnie też poczytam co myślicie na temat produktów do pielęgnacji włosów firmy Joanna:) Czekam na Wasze wypowiedzi!
Pozdrawiam
Paulina
Lubię produkty Joanny, regularnie używam farby tej firmy, ale szampony ewidentnie nie lubią się z moimi włosami, jakieś takie siano robi mi się na głowie po użyciu, więc chyba się nie skuszę, zwłaszcza, że skład taki średni, no i ten SLS na pierwszym miejscu 🙁
Hmm pierwsze co mi się rzuciło w oczy to SLS w składzie nieciekawie… Ale jestem ciekawa działania, sama mam suche włosy i nic nie mogę dobrego dla nich znaleźć
Od dawna na mojej kosmetycznej półce nie mam nic z tej firmy…choć właściwie to nie wiem czemu… chyba wiem-robię zakupy w internecie, a to firma dostępna głównie stacjonarnie 😉 Jednak może jak będę w jakimś Hebe czy innej Naturze to sobię coś tej marki kupię 🙂
Akurat tego szamponu Joanna nie miałam, ale generalnie moje włosy nie lubią się z tą firmą. Wiem jednak, że wiele osób sobie je chwali. Cieszę się, że u Ciebie zdaje egzamin 🙂
Ja po Joannie nie mogę rozczesać włosów… które są długie i nieposłuszne. Za to peelingi kocham, pachną tak cudownie, aż się chce używać 🙂
Ja miałam kiedyś ich szampon z biosiarką i bursztynem. Zanim zmienili coś w formule to naprawdę go lubiłam, później już niestety przestał służyć moim włosom a szkoda. Z Joanny najbardziej lubię pielęgnację ciała to znaczy słynne owocowe peelingi 🙂