Przez długi czas zmagałam się z problemami cery. Myślałam, ze wyjdę z siebie, gdy na mojej twarzy wiecznie “coś” było. Specjaliści często mówią, że problemy cery są równoznaczne z problemami psychicznymi. I w moim przypadku też tak było. Gdy wszędzie widziałam pryszcze, nie chciałam wychodzić z domu, a jak wychodziłam, to zasłonięta do połowy włosami, albo z “tapetą”. Strasznie spadła moja samoocena i pewność siebie. Czułam, że jestem brzydsza od innych i nie było dla mnie sensu się wychylać z taką cerą.
Ile można tak pociągnąć, skoro kosmetyczka nie dała rady, dermatolog nie pomogła… Przez prowadzenie bloga sama się sporo dokształcałam, jeżeli chodzi o skład kosmetyków i sposoby leczenia różnych dolegliwości skórnych. Gdyby nie to, pewnie do dziś wydawałabym pieniądze na coraz to nowe specyfiki, które i tak nic nie pomagały. Swoją historię dochodzenia do (prawie*) idealnej cery zacznę od początku, a dokładniej od postanowień, które sobie narzuciłam.
Niestety nic się nie osiągnie, jeżeli się czegoś nie poświęci:
1. Rezygnacja ze słodkich napojów i ograniczenie słodyczy. Jak ja uwielbiam Pepsi. Nie wyobrażałam sobie, jak można przeżyć bez picia tego uzależniającego napoju. Ale to właśnie cukier zawarty w tego typu napojach powodował brzydkie wykwity na brodzie i policzkach. Dodatkową korzyścią było również to, że teraz mam bielsze zęby i szybciej spalam tłuszczyk:)
2. MINIMALIZM- gdy byłam w szpitalu, używałam wyłącznie chusteczek nawilżanych do demakijażu i kremu do twarzy. A czasem nawet nie miałam siły posmarować buzi kremem. Wszystko skończyło się tak, że większość niedoskonałości się wygoiło.
Zanim jednak doszłam do wniosku, że minimalizm jest jedną z najskuteczniejszych broni, trochę pocierpiałam. Mocne maseczki oczyszczające, peelingi ostro ścierające i kremy wysuszające. Wszystko to sprawiało, że stan skóry wcale się nie poprawiał, a wręcz wyglądała gorzej- żaden makijaż nie ukryje łuszczącego się naskórka. Dlatego obecnie peeling i maseczkę ściągającą goszczą u mnie może raz na tydzień.
3. Delikatny makijaż. Nie da się ukryć, że dużo podkładów kryjących ma to do siebie, że zapychają pory. Dlatego trzeba uważać na podkłady i wybierać je z głową. Ja obecnie stosuję jeden z tańszych podkładów, kryjąco- matujący. Nakładam go naprawdę niewiele, a lekko przypudrowany daje super efekt naturalnej skóry, a teraz tylko taki efekt mnie interesuje:)
4. Odpowiednio dobrane kosmetyki pielęgnacyjne. A tutaj chwila prawdy, bo jak moja mama zauważyła jaki “sprzęt” sobie kupiłam, to się śmiała jak szalona. Zamiast na nazwę patrzyłam na skład i właśnie w tym punkcie chciałabym Was naprowadzić na składniki, które są bardzo ważne w dochodzeniu do zdrowia skóry.
Po pierwsze jest to kwas migdałowy ( w składzie Mandelic Acid). Delikatnie złuszcza naskórek, redukuje przebarwienie i przyspiesza gojenie już powstałych niedoskonałości. Dodatkowo zwęża pory i redukuje nadmierną pracę gruczołów łojowych.
Drugi składnik, to kwas laktobionowy ( w składzie Lactobionic Acid). Stymuluje mechanizmy naprawcze i regeneracyjne skóry, dodatkowo hamuje rozwój wyprysków i wyrównuje koloryt skóry. Jego zaletą jest również to, że intensywnie nawilża skórę, dzięki czemu nie mamy efektu ściągnięcia, ani suchej, odstającej, łuszczącej się skóry.
Ważne jest by kosmetyk zawierał jakieś znaczące stężenie tych kwasów, 5% czy 10%. Dodam jeszcze, że te składniki są najczęściej spotykanie w kosmetykach odmładzających. Dlatego moja mama się tak śmiała, gdy zobaczyła na opakowaniu “10 lat mniej”
Jeżeli chociaż trochę moje doświadczenia Wam pomogą, to będzie dla mnie duże osiągnięcie. Na blogu już nie pojawią się recenzje kosmetyków do twarzy, ponieważ tego typu kosmetyków już nie testuję. Po prostu boję się stracić to, co już osiągnęłam. Jeżeli chcecie by Wam polecić lub interesują Was jakie kosmetyki mi pomogły, piszcie w komentarzach! Szybko przedstawię swoją zaufaną serię 🙂
A Wy macie problemy z cerą? Jeżeli tak, napiszcie w komentarzach i opowiedzcie jak sobie z nimi radzicie!
Pozdrawiam Was serdecznie!
*Niestety ze względu, że jestem posiadaczką cery mieszanej, nigdy nie będę mogła powiedzieć, że mam piękną i gładka buzię. Ale jak na obecny jej stan mogę powiedzieć, że jestem z niej dumna.
Zdecydowanie zgadzam się ze stwierdzeniem, ze minimalizm jest dobry, jednak u mnie nie wygoiło to całkowicie mojej cery 🙁 Owszem jest lepiej, jednak do ideału wciąż daleko… Może trzeba czasu
muszę się z Tobą zgodzić, że im mniej tym lepiej jednak sama jeszcze jakoś nie zawsze potrafię to u siebie zastosować, zawsze wydaje mi się, że kolejny kosmetyk mi pomoże i moja cera będzie w końcu bliska ideału, tak się niestety nie dzieje i chyba muszę w końcu zastosować Twoją metodę w 100% 🙂
Od dawna mam problem z wypryskami na twarzy. Stałam się nawet nie nakładać zbyt dużej ilości podkładu, by skóra mogła swobodniej oddychać. Wszytko na nic. Jakiś czas temu w aptece były w promocji tabletki na trądzik 4akne, więc pomyślałam, że je wypróbuję. Nie sądziłam, że dzięki nim krosty zaczną się szybciej goić , a tu jednak.
Mi też kwas migdałowy ogromnie pomógł doprowadzić cerę do całkiem znośnego wyglądu 🙂
Jest wiele prawdy w tym co piszesz. Jeśli tylko mogę coś dodać, kosmetyki z tymi substancjami które wymieniłaś nie powinno się stosować w okresie od maja do września. Przebarwienia lub fotouczulenie murowane. Niestety wiele kosmetyków przeciwtrądzikowych zamiast pomagać jeszcze bardziej szkodzą, zwłaszcza żele do mycia i toniki, sam alkohol i kwas salicylowy, mega ostre. Jeśli mogę dodać dla uzupełnienia link do mojego wpisu o trądziku:
http://agnieszka-wysocka.blog.onet.pl/2014/03/24/blyskmat-cera-tlustatradzikowa/
zgadzam się – minimalizm jest bardzo ważny, nie można popadać w przesadę, zwłaszcza poprzez stosowanie wciąż nowych kosmetyków, to zwyczajnie nie działa, a może obciążać skórę
Wągry mam do dziś i z nimi walczę niestety…
Ja mam ich sporo, ale walczę na bieżąco. Niestety mojej cerze minimalizm nie służy -próbowalam kilkukrotnie odstawić wszystkie/większość kosmetyków i było tylko gorzej. Niemniej jednak każdy powinien go spróbować.
Ja mam często problemy z czołem, a raczej z tym co się na nim pojawia 😉 dlatego muszę regularnie robić peelingi.
Oj tak problemy z cerą ciągle jakieś są , ale ja ostatnio znalazłam na to sposób i póki co pomaga hmmm. Mydło z glinką niebieską, łapka do góry dla niego. Używałam mnóstwa kosmetyków raz działały raz nie, ale tak jak piszesz wiele też zależy np. od odżywiania:)
Kochana! absolutnie błagam o listę Twoich sprawdzonych kosmetyków!
Ja miałam problem z trądzikiem, który udało mi się wyleczyć u dermatologa, jednak ograniczyłam cukier, ale zdarza mi się grzeszyć, im chłodniej na polu tym niestety częściej, no i wróciłam do palenia 🙁 wiem, fuj! I ostatnio testowałam żel do mycia buzi i mleczko z Vichy… No i aktualnie na dzień dzisiejszy, znowu broda i policzki zaatakowane. Bardzo bym chciała poznać Twoje pewniaki. Ja obecnie rano myję twarz tylko wodą, potem przecieram płynem micelarnym z Garniera 3 w 1 dla cery wrażliwej, nakładam żel- krem Yves Rocher dla cery z niedoskonałościami no i potem makijaż. A wieczorem zmywam moją mieszanką olejów i znowu przecieram płynem micelarnym. Na koniec krem na noc, aktualnie Lancome, a wcześniej Yves Rocher z serii antiage. I powiem szczerze, że jak nie kombinuję, nie testuję i nie sprawdzam na sobie to mam spokój. No i gdy nie podjadam słodyczy i nie palę, ale to inna para kaloszy 😉
W takim razie następny wpis będzie o moich pewniakach, dzięki którym się wyleczyłam. Palenie strasznie niszczy cerę. Ja na szczęście nigdy nie miałam do tego pociągu. Za to słodycze jak najbardziej- strata ogromna, aż czasem płakać się chce!
Bardzo się cieszę i będę wypatrywać 🙂
A z paleniem mam nadzieję uda mi się w końcu uporać ostatecznie. Bo pale, potem udaje mi się rzucić np. na pół roku czy kilka miesięcy i wracam do nałogu 🙁
No i pięknie 🙂 Najważniejsze to czuć się dobrze ze sobą. A recenzje zawsze możesz pisać czego innego, albo całkowicie zmienić tematykę – cokolwiek Cię uszczęśliwi, byle byś całkiem nie zrezygnowała, bo byłaby to strata 🙂
A powiesz mi co za produkty używałaś, te “odmładzające”? 😀
Już dodałam nową kategorię, aby ułatwić sobie pisanie. Niestety, testy są już dla mnie złe. Za dużo się napracowałam nad sobą żeby teraz wszystko psuć 🙂
O produktach napiszę jeszcze w tym tygodniu:)