Ta sama nazwa, ten sam producent, a całkowicie inny efekt i inna szczoteczka. Kupiłam tę maskarę w promocji w Naturze, bez większego zastanowienia, bo przecież wcześniej miałam podobną, tyle, że miała białe napisy na opakowaniu. Właśnie tak w moje ręce trafił tusz z najdziwniejszą i najtrudniejszą w obsłudze szczoteczką.
Rimmel Scandaleyes Rockin’ Curves kosztuje ok. 30 zł w każdej drogerii, ja kupiłam w promocji za 19,99zł. Lubię tę firmę, często korzystam z ich produktów i jeszcze większego zawodu mi nie sprawiły. Wbiegłam do drogerii, gdy mój tusz z Manhattanu zawołał, że jest na wykończeniu. Nie miałam za dużo czasu żeby się zastanawiać nad wyborem, więc chwyciłam, no przecież już sprawdzoną maskarę. Jeszcze zaskoczona byłam, że zmienili kolor napisu, ale co tam. Gapa kupiła i poszła do domku. Na następny dzień maluję się, wyciągam swój nowy nabytek, patrzę, czytam, a tam zamiast “Retro glam” napisane “Rockin’ curves”. Nastała chwila zadumy…
otworzyłam, wyciągam szczoteczkę a tam slalom gigant! O matko, jak się tego używa! Czas leciał, a ja myślałam jak się zabrać do malowania rzęs. Nie wiem kto wymyślił taki wygląd szczoteczki do tuszu, ale chyba trochę nie pomyślał i nie dopracował jej. Jest ona zrobiona z krótkiego włosia, nie z sylikonu, co jeszcze bardziej utrudnia malowanie. Rzęsy są posklejane. Jeżeli chcielibyśmy mieć porozdzielane rzęsy, to trzeba by było dołożyć na wyschniętą warstwę tuszu, drugą warstwę. Niestety wiąże się to z kruszeniem i sypaniem tuszu. Jak już rozpoczęłam od wad, to dodam jeszcze, że owy tusz długo schnie, a zanim zaschnie robi
piękne ślady na powiece. Ale wrócę jeszcze do tej szczoteczki i do jej kształtu. Nie raz w reklamie mogliście usłyszeć, że ma ona kształt dopasowujący się do linii rzęs. To akurat jest prawda, ale chyba linii rzęs osób, które mają lekko skośne oczy, tzw. lisie oko. Ja niestety nie mam, co jest równe z tym, że przy zewnętrznym kąciku oka rzęsy
mają pomalowane tylko końce i są posklejane. Potem to trzeba poprawiać i rozczesywać. Bardzo mi się to nie podoba. Na zdjęciu możecie zauważyć jedną warstwę tego tuszu, bez poprawek po zewnętrznej stronie oka. Jest jeszcze jedna wada, którą też można dostrzec na tym zdjęciu, a mianowicie podczas nakładania tworzą
się grudki, które potem zasychają i trzeba je zdjąć lub przykleją się do powieki, jak ich nie zdejmiemy…
Napisałam się na temat szczoteczki i wad, ale nie mogę powiedzieć, ze tusz jest zły. Ma swoje gorsze strony, to fakt, ale gdy podkreślimy mocniej oko, to będzie fajnym uzupełnieniem. Już tłumaczę dlaczego.
Ten kosmetyk, który widzicie na zdjęciu ma mega mocny czarny kolor,który sprawia, że rzęsy nabierają głębi, a że ma wadę, przez którą trzeba nakładać więcej niż jedną warstwę (jedna warstwa na zdjęciu), to linia rzęs wygląda jakby była pomalowana eyelinerem. Chociaż wtedy rzęsy są dosyć sztywne i jakby ciężkie, to są elegancko podkręcone i długie. Jeżeli ktoś lubi taki efekt, to ten tusz się u niego sprawdzi. Tylko trzeba pamiętać o tym, by kontrolować oko w lusterku, bo tusz się może zacząć kruszyć po pewnym czasie.
Myślę i myślę, i szukam jeszcze zalet… ale niestety na chwile obecną nie mogę sobie przypomnieć. Nie jest to tusz super jakości, teraz nawet go odłożyłam na bok i używam innego tuszu, również z Rimmela, który jest o niebo lepszy. Gdyby ta szczoteczka była sylikonowa, może bym się bardziej z nim zaprzyjaźniła , a tak to jest mi obojętny. Nie odradzam go, ani nie zachęcam do zakupu. Sprawdza się dobrze jako tusz zastępczy, w razie gdyby zabrakło innego:)
Miałyście ten tusz? A może podobny z pokręconą szczoteczką? Jeżeli tak, koniecznie mi o tym napiszcie. Jeżeli u Was się on sprawdza, nie grudkuje i nie skleja, to też mi dajcie znać, bo może to świadczyć o tym, ze miałam jakąś feralną wersję.
Czekam na Wasze komentarze i zapraszam do polubienia mojej strony naFB
Buziaki!
Absurdalna
Niestety słabo, słabo ze strony Rimmelka… nie postarali się 🙂 ale pocieszę Cię, to nie jest najdziwniejsza szczoteczka jaką widziałam.
Patrz na pomarańczowy z Avon: http://wytuszowanerzesy.blogspot.com/2014/09/moje-aktualne-tusze-do-rzes.html
O matko, ta szczoteczka z tuszu Avon wygląda jak gąsienica:)
Najgorsze, że przy zewnętrznym kąciku oka jest szersza i oko sie jej boi, nie mówiąc już o nieopatrznym pomalowaniu sobie powieki 🙂
no i jak tu trzeba pilnować się z tymi szczoteczkami 🙂 Ja wole klasyczne sylikonowe, takie są najlepsze, po co udziwniać:)
Mam tusz z podobną szczoteczką i muszę przyznać że ciężko jest się nauczyć nim posługiwać. Na pewno nie każdemu będzie odpowiadać, bo bardzo odbija się na powiece.
Niestety, chyba to jest wada tych szczoteczek. Ale trzeba przyznać, że daje efekt nawet fajny, oczywiście jeżeli się kontroluje odbijanie i kruszenie:)
cóż, przynajmniej wiem już czego nie kupować 😀 Nie potrafiłabym się obsłużyć taką szczoteczką 😀
Ciężka jest w obsłudze, a i jakością tusz nie powala:)
Boję się takich szczoteczek, ja muszę mieć zwykłą i to najlepiej jak najmniejszą, żeby sobie nie wydłubać oka 😀
Ja lubię klasyczne sylikonowe bez żadnych udziwnień… nie lubię się męczyć, a przy tej szczoteczce trzeba się namęczyć 🙂
Szczoteczka rzeczywiście kosmiczna… Miałam kiedyś swój ulubiony tusz pogrubiający z Rimmela, ale niestety od dawna już go nie produkują i od tamtego czasu wypróbowuję jakieś nowe szukając ideału. Miałam dwa, które były bardzo bliskie, ale to chyba jeszcze nie to.
Ja teraz używam z Rimmela z olejkiem arganowym, I mi pasuje. Chociaż nic nie dorówna mojemu ideałowi z Manhattanu 🙂
Faktycznie, bardzo, bardzo dziwna szczoteczka. szczerze powiedziawszy ja takich udziwnień nie lubię. Jakiś czas temu miałam ich inny tusz i muszę przyznać zły nie był, ale jakoś szczególnie wybitny też nie.
Trzeba przyznać, że szału nie ma jeżeli chodzi o tusze z Rimmela. Chociaż lubię tą firmę, to nie mogę powiedzieć, że jest jakaś wybitna pod względem kosmetyków:)
Powiem ci szczerze, że ja bym się nie skusiła przez tą szczoteczkę no bo jak tym malować rzęsy?!. Ja bardzo lubię masakarę Rimmela ale Scandaleyes show off w różowym opakowaniu i koniecznie na nią poluję bo jest świetna a dobiła mi denka jakiś czas temu niestety.
Ja gdybym miała czas dokładnie ją obejrzeć, to bym jej nie wzięła… ale cóż… nie było czasu i złapałam ją bez zastanowienia…
Oj szczoteczka totalnie nie dla mnie ;/
Jest straszna…
Mascara retroglam nie przypadła mi jakoś super do gustu i podejrzewam, że ta również by się u mnie nie sprawdziła.
Pozdrawiam 🙂
Jeżeli tamten Ci nie odpowiadał, to ten na 100% powinnaś unikać 🙂 retro glam był lepszy od tego.