Cześć,
Na samym początku chciałam przeprosić za częstotliwość dodawania wpisów, miałam po prostu dużo zajęć i ciężko mi znaleźć chwilę na zdjęcia i wpisy. Teraz się to zmieni, w końcu za niecałe trzy tygodnie mój blog skończy roczek:)
Przechodząc do tematu mojego dzisiejszego wpisu. Balsam, który Wam zaprezentuje został do mnie przesłany przez firmę Onyx, w celu przetestowania. Jest to balsam do opalania w solarium Orlando. Najpierw przedstawię Wam, co producent o nim opowiada:
Informacja ze strony producenta:
“Orlando to ekstremalny bronzer maksymalizujący opaleniznę. Dzięki zawartemu ekstraktowi z pokrzywy indyjskiej wspomaga redukcję tkanki tłuszczowej w newralgicznych miejscach. Właściwości antycellulitowe kofeiny pobudzają mikrocyrkulację, ułatwiając rozbicie cząsteczek tłuszczu i wydalanie ich z organizmu. Kwas hialuronowy zapewnia skórze extra nawilżenie, pozostawiając ją ujędrnioną i napiętą. Z Orlando Extreme Bronzing Maximizer szybko i skutecznie osiągniesz pożądany czekoladowy odcień opalenizny.”
Informacja z opakowania:
Skład:
Jeżeli chodzi o zapach tego produktu, jest on wyraźny, kremowy, dosyć dziwny, ani kwiatowy, ani ziołowy. Ma konsystencję dosyć gęstą, faktycznie jedno opakowanie
starcza na pokrycie całego ciała. I tu właśnie zaczynają się schodki. Jak pewnie zwróciliście uwagę, jest to balsam do opalania w solarium. Dumnym krokiem więc wyruszyłam na podbój rakotwórczych lamp, tam przeskanowałam ile krzywd narobię swojej skórze, zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że tam poszłam ( skrzywienie zawodowe:P )… No szykowałam się na basen, więc pomyślałam, a co mi tam, będę ładnie wyglądać i o… Posmarowałam balsamem rękę, zaczęło mnie piec i szczypać, więc spanikowana zmyłam i na tym skończyła się moja wizyta w solarium. Na szczęście mam siostrę cioteczną, która w solarium bywa. Poprosiłam ją o przetestowanie produktu, ponieważ nie chciałam balsamu od razu skreślać. Znam swoją skórę i wiem, że niektóre super mocne balsamy przyjmie bez problemu, a na niektóre zareaguje gwałtownie.
Mojemu królikowi doświadczalnemu balsam przypadł doskonale. Z jej opinii wynikło, że skóra jest nawilżona, jędrna, a kolor opalenizny jest naturalny (sama widziałam) , a nie żółty, jak to się często zdarza po wizycie w solarium. Dodatkowo ochronił on skórę przed negatywnym wpływem lamp, po prostu wyglądała ona świeżo i naturalnie. Trochę mi było szkoda, że testowanie mi w sumie nie wyszło, bo też by mi się przydała ładna opalenizna :/
Jedno jest pewne, jeżeli chodzicie na solarium, polecam Wam balsamy firmy Onyx, ochronicie swoją skórę, dodatkowo ją odżywicie, a opalenizna nie będzie sztuczna. Ja dostałam produkt w saszetkach po 15 ml. Produkty możecie znaleźć w internetowym sklepie firmy Onyx i z tego co widziałam do końca października jest darmowa dostawa:) Wiadomo, że każdy chce ładnie wyglądać i być ładnie opalonym, nie ma w tym nic złego, jeżeli się to lubi. Polecam wszystkim dziewczyną, które tak jak moja siostra lubią solarium.
Pozdrawiam
Absurdalna
witajcie kilka rzazy smarowałąm się tym kremem na szybkie opalanie i efekty są rewelacyjne,opalenizna jest naturlna,chodzę do solarium raz na dwa tygodnie po 10 minut, właśnie zamówiłąm sobie dużą butelkę Orlando za 99zł drogo -ale warto
Nie chodzę na solarium i na razie mnie nie kusi, ale kto wie, może przed studniówką się wybiorę…
Może się skuszę, choć po głowie chodzi mi opalanie natryskowe…z drugiej strony boje się efektu, a w solarium nie raz już byłam 🙂
Na solarium nie chodze niestety a może i stety nie wiem aczkolwiek bałabym się tak oddziaływać na moja skórę.