Coraz częściej sięgamy po to, co pochodzi z natury, nie zawiera chemii ani szkodliwych substancji nie wiadomo jakiego pochodzenia. Przez to, że powietrze już nie jest takie czyste jak dawniej, a tok życia jest coraz szybszy, potrzebujemy jakiejś ostoi i łączności z Matką Naturą. Często na swoim blogu staram się Wam podpowiedzieć, jak zastąpić chemię naturalnymi składnikami i ziołami. Nie powiem, że ja nie używam produktów chemicznych, bo bym skłamała, ale bardzo cenie w kosmetyce to, co zostało stworzone z naturalnych składników. Dzisiejszy wpis chcę właśnie poświecić swojemu zamiłowaniu do natury i odpowiedzieć napytanie, czy naturalne faktycznie znaczy lepsze. Będzie trochę do czytania, ale mam nadzieję, że nie będziecie żałować:)
Różnica pomiędzy tradycyjnymi kosmetykami a kosmetykami naturalnym rzuca się w oczy, bo to opakowanie i zapach. Ekokosmetyki są zazwyczaj mniej efektownie zapakowane w zwykły szklany słoiczek, czy kartonik, które po opróżnieniu mogą zostać poddane dalszemu recyklingowi. Ich zapach jest naturalny, bez perfum, jedynie naturalne olejki eteryczne. Najczęściej są to zapachy korzenne, ziołowe, albo po prostu kosmetyki eko są bezzapachowe, w zależności od rodzaju kosmetyku.
W skład kosmetyków ekologicznych wchodzą zarówno ekstrakty z warzyw, owoców, ziół, kwiatów, jak i minerały, aminokwasy, flawonoidy, peptydy, polisacharydy czy nienasycone kwasy tłuszczowe. Dzięki temu, że składniki te pochodzą z natury są lepiej przyswajalne przez naszą skórę, mają na nią lepszy wpływ. Proces przygotowywania składników kosmetyku naturalnego jest nastawiony na wyselekcjonowanie najaktywniejszych substancji pochodzenia naturalnego, które bez problemu zgrają się ze strukturą naskórka człowieka, dotrą do jego głębokich warstw i w naturalny sposób wspomogą jego regenerację.
Powszechnie uważa się, że kosmetyki naturalne są łagodne, delikatne i nie uczulają. To fakt, że są łagodne, często też ich działanie jest bardzo delikatne, a w niektórych przypadkach swoją siłą w ogóle nie dorównują kosmetykom tradycyjnym. Nie prawdą jest to, że nie uczulają. W przypadku kosmetyków ekologicznych głównie, jako konserwant odpowiadający za ich trwałość, jest olejek eteryczny, który niestety może wywoływać reakcje alergiczne.
Chciałam też Was poinformować o jednej rzeczy. Często możemy zauważyć na opakowaniu informację “bez parabenów”. Jeżeli chodzi o produkty do włosów, to ta informacja jest ważna, ponieważ mogą one wysuszać strukturę włosa. Ale jeżeli mówimy o pielęgnacji skóry, to tylko chwyt reklamowy. Parabeny to jedne z najbezpieczniejszych środków konserwujących w kosmetykach. Bardzo szybko ulegają przemianie na skórze, a nasz organizm je szybko usuwa. Na wszystko jednak trzeba uważać, ponieważ każdy konserwant może uczulać.
Uczulać może też nadmierna “naturalność” (nie wiem jak to określić :P) kosmetyku. Jeżeli mamy naturalną maskę z alg, czy nawet z takiej glinki wulkanicznej, co ostatnio o niej pisałam, nie łudźmy się, że dla każdego będzie ona bezpieczna. Nasza skóra ma różne predyspozycje, jeden ciężko przyswajalny składnik w kosmetyku naturalnym może wywołać wysypkę u osób ze skórą wrażliwą. Ale skąd mogę wiedzieć, czy dany kosmetyk mnie nie uczuli? Czytajmy składy i przed użyciem testujmy produkty naturalne na małym fragmencie skóry.
Kosmetyki naturalne mają też to do siebie, że ich działanie nie jest natychmiastowe. Aby zauważyć i zatrzymać efekty ich zbawiennego wpływu należy je stosować przez kilka tygodni, a czasem nawet i kilka miesięcy. Ja teraz przemywam twarz naparem z macierzanki (zrobię o tym oddzielny wpis), taka pielęgnacja trwa u mnie już ponad miesiąc i dopiero od tygodnia moja skóra zaczęła się regenerować i goić. Wiec to nie jest tak, jak z kosmetykami o chemicznym składzie: nałożę i widzę efekt. Przy naturalnej pielęgnacji potrzeba cierpliwości, czasem nawet pogorszenia stanu, by w końcu cieszyć się pozytywnymi efektami. Trzeba o tym pamiętać za równo, gdy zaczniemy olejować włosy, czy dbać w naturalny sposób o skórę. Taką pielęgnację określę dwoma słowami: SYSTEMATYCZNOŚĆ i CIERPLIWOŚĆ.
Wiele firm kosmetycznych oferuje teraz kosmetyki eko, bio i organic. Wiadomo, że w większości to tylko kolejny chwyt reklamowy. Kosmetyki ekologiczne, jak sama nazwa wskazuje, powinny być stworzone ze składników z ekologicznych upraw, zaś kosmetyki organiczne, również same naprowadzają na swój skład: “niemodyfikowane genetycznie składniki pochodzenia naturalnego”. Ile eko jest w kosmetykach ekologicznych można zauważyć podczas przeglądania składu danego kosmetyku. Zawsze na pierwszych pozycjach są składniki, których jest w danym kosmetyku najwięcej. Jeżeli jednak nie mamy czasu na to by czytać składy kupowanych kosmetyków, można zaufać certyfikatom kontrolującym produkcje kosmetyków naturalnych. Są to m.in. Ecocert, BDIH, Cosmebio.
Ostatni akapit chciałabym poświęcić odpowiedzi na pytanie, które zadałam we wstępie. Nie jest to proste, ponieważ to zależy od tego co kto lubi i jaką ma cerę. Jednak trzeba pamiętać, aby mieć zdrową i piękną skórę, tak samo jak zdrowe i piękne włosy, trzeba je zregenerować, a nic tak dobrze nie regeneruje, jak to co je stworzyło, czyli Natura. Wiadomo, że są to zabiegi czasochłonne, często brak nam cierpliwości, czasu, systematyczności, aby doprowadzić pielęgnację do końca. Ale ja uważam, że warto. Choćby dlatego, że można kosmetyki stworzyć samemu, nauczyć się trochę “zielarstwa”, poznać techniki produkcji i stworzyć swoje własne, naturalne, domowe SPA:)
Mam nadzieję, że trochę Wam przybliżyłam temat kosmetyków ekologicznych. Wolicie kosmetyki naturalne, czy tradycyjne? Wolicie poczekać na efekty nie niszcząc naturalnej struktury, czy mieć efekty natychmiastowe (ale zazwyczaj krótkotrwałe)?
Czekam na Wasze komentarze i pozdrawiam serdecznie:*
Absurdalna
Czas nadrobić nieczytane posty i wow, ten post jest genialny. Przede wszystkim powala mnie dokładność i praca, jaką wkładasz w te posty, na prawdę godne podziwu (jak wiesz, ja się param co najwyżej recenzjami, w dodatku mało przydatnymi). Jeśli chodzi o naturalne produkty, zawsze odstrasza mnie to, że często naturalne znaczy droższe, a tak być nie powinno. No i fakt, że trzeba czekać dłużej na efekty, a właśnie to oczekiwanie jest najgorsze. Chciałabym się wkręcić w naturalność, mieć czas na domowe spa itd, ale po prostu nie mam na to nawet miejsca. Niemniej jednak post bardzo ciekawy, wiele z niego wyciągnęłam i od razu zachciało mi się wyciągać kosmetyki z szafki i sprawdzać składy 😛
Pozdrawiam i więcej takich postów proszę, bardzo ciekawe do czytania 🙂
Bardzo ciekawy wpis. Dużo się dzięki niemu dowiedziałam. Osobiście mam cerę suchą i wrażliwą, dlatego nie mam odwagi próbować kosmetyków naturalnych czy ekologicznych. Kojarzą mi się one z użyciem kwasów owocowych, na które moja skóra twarzy reaguje bardzo źle. Poza tym przy podrażnieniu potrzebuję czegoś co działa szybko i skutecznie. Dlatego do twarzy stosuję tylko dermokosmetyki z apteki. W przypadku ciała – czemu nie – sama robię sobie peeling z fusów z kawy i oliwy i muszę przyznać, że działa – złuszcza i natłuszcza jednocześnie:)
Mnie niestety pudry mineralne uczuliły, dlatego nie używam. A jeśli chodzi o naturalne kosmetyki to te naturalne są lepsze. Najważniejsze, żeby stosować kosmetyki bez SLS. Polecam firmę Alterra z Rossmanna. Tania i dobry skład:)
Mocną wadą kosmetyków naturalnych jest to, że długo trzeba czekać na efekty. Ja na przykład nie mam tyle cierpliwości (choć naprawdę chciałabym ją mieć) i nie zwracam uwagi na to, czy kosmetyki mają coś wspólnego z naturą.. 😉
Parabeny mogą wpływać na gospodarkę hormonalną, zwłaszcza hormony tarczycy ;/
Często myślałam nad tym, żeby przerzucić się całkowicie na kosmetyki ekologiczne, więc co jakiś czas robiłam sobie najczęściej jakieś maseczki – ale teraz stwierdziłam, że skoro te tradycyjne kosmetyki nie robią mi żadnej krzywdy, a tylko pomagają, dlaczego mam przestać ich używać na rzecz ekologicznych, które póki co średnio się u mnie sprawdzają? Na razie zostanę zwolenniczką tych tańszych, bardziej “zwykłych” kosmetyków 😉
Ja od dawna używam i jednych i drugich. Nie wyobrażam sobie oprzeć pielęgnacji (zwłaszcza twarzy) tylko na naturalnych kosmetykach -niestety moja alergiczna cera nie lubi się z nimi w okresie pylenia. Jednak jeśli mam możliwość to lubię sięgnąć po stare “babcine receptury” 🙂
Hej 🙂 ja stosuje większość mało naturalnych kosmetyków. Ale czasem sięgam też do natury. Najczęściej w postaci rumianku na włosy.
Świetny wpis! Ja osobiście nie korzystam z kosmetyków pochodzenia naturalnego, jakoś nigdy mnie do nich nie ciągnęło. Może się kiedyś do nich przekonam 😛
o kurczę, a ja myślałam, że te parabeny to zło tego świata 😀 nie sądziłam, że są zupełnie bezpieczne i odkąd moja twarz bardzo mi się zbuntowała to winiłam właśnie te parabeny a po ich ostawieniu poprawy nie widzę, może to nie była ich wina? Dałaś mi do myślenia 😀 świetny wpis, dzięki 😀 Pozdrawiam 🙂
Ja lubię zmiany. Dlatego korzystam i z kosmetyków pochodzenia naturalnego i z tych kupnych. Jeśli chodzi o działanie, to masz rację. Nie można powiedzieć, że np. olejowanie włosów nie działa. Trzeba czekać 🙂